wtorek, 15 października 2024

 Homilia księdza biskupa Adriana Puta

Ksiądz biskup w homilii nawiązał do tematu pielgrzymki Apostolatu Maryjnego, którym była cierpliwość. Apostolat Maryjny przygotowuje się do jubileuszu i każdego roku rozważane są owoce Ducha Świętego zapisane w liście św. Pawła. Matka Boża w cnocie cierpliwości osiągnęła wspaniałe wyżyny. Ksiądz biskup zwrócił uwagę na to, że w cnotach podanych przez św. Pawła jest ukryta pewna ciekawa prawidłowość. Otóż trzy pierwsze cnoty odnoszą się do Boga, a są to: miłość, pokój radość. One rodzą się w człowieku z jego obcowania z Bogiem. Pozostałe owoce Ducha Świętego, o których pisze św. Paweł dotyczą bardziej naszej relacji z drugim człowiekiem, albo, mówiąc inaczej, rodzą się z naszej relacji z człowiekiem, która jest piękna, ale i czasem trudna. Na początku tych owoców odnoszących się do człowieka jest cierpliwość. Pozostałe owoce wiążą się z cnotą cierpliwości. Św. Tomasz mówi, że cnota cierpliwości jest związana z męstwem i oznacza stałość postępowania w dobrym. Ileż trzeba mieć w sobie tej cnoty cierpliwości na wzór Matki Najświętszej, aby na co dzień umieć nawiązywać dobre relacje z bliskimi i dalszymi ludźmi. Ile też trzeba mieć tej dobrej cierpliwości w odniesieniu do Pana Boga. Wielu znawców życia duchowego jak np. św. Teresa Wielka, czy św. Tomasz z Akwinu i wielu innych mówili, że cierpliwość jest nam niezwykle potrzebna. Ta cnota jest nam potrzebna do pokonywania w nas naszych słabości. Ile razy towarzyszy nam taka postawa przed Panem Bogiem, że chcielibyśmy tupać i, jak małe dzieci, chcielibyśmy już, w tym momencie otrzymać to, czego pragniemy. A Bóg ma swój czas, swoją miarę. Św. Teresa Wielka mówi, że cierpliwość jest nam potrzebna do tego, abyśmy będąc cierpliwymi w małych rzeczach, przygotowali się do tych wielkich dóbr, które Pan Bóg chce nam kiedyś ofiarować, chce nam je polecić. Te małe drobne rzeczy, trudności, nasze niedoskonałości dnia, cierpienia, które podejmujemy i przyjmujemy, próbując się z nimi zmagać cnotą cierpliwości, są nam potrzebne do tego, aby Bóg powierzył nam kiedyś rzeczy wielkie, odpowiedzialne i ważne. Kiedy ową cnotę odkrywamy w perspektywie Matki Najświętszej, kiedy próbujemy spoglądać na Nią jako Służebnicę Pańską, która jest Służebnicą Boga i człowieka, to widzimy, że w Niej ta cnota była pięknie rozwinięta. Całe Jej życie jest naznaczone cierpliwością. Kiedy czyta się Pismo święte, to może nie narzuca się nam cierpliwość Matki Najświętszej. Wiedziała od początku, kogo matką została, musiało jednak upłynąć wiele lat tam w Nazarecie, aby mogła zobaczyć znaki boskości swojego Syna. Ile musiała mieć cierpliwości, aby oczekiwać chwały swojego Syna. Św. Franciszek Salezy w komentarzu do dzisiejszej Ewangelii podaje, że Pan Jezus mówi do swojej Matki, że nie nadeszła jeszcze Jego godzina, co oznacza, że Pan Jezus nie chciał tam uczynić żadnego cudu. Pan Jezus chciałby być posłuszny prawdzie, że z Galilei nie pochodzi żaden prorok. Chyba nie chciał tam czynić żadnego znaku, który objawiłby Jego chwałę i pokazał, kim On jest. A co czyni Matka, wiedząc kim On jest. Kiedy zauważyła, że goście nie mają już wina, podchodzi do swego Syna i mówi: „zrób coś, bo będzie wstyd dla tych młodych ludzi”. Odpowiedź Pana Jezusa jest niezwykła: To jeszcze nie ten czas, Matko. Ale Ona mówi do sług: zróbcie wszystko, co wam powie. To trochę trwało, zanim słudzy wykonali polecenie Pana Jezusa. Św. Franciszek Salezy wskazuje tutaj na wielką cierpliwość Matki Najświętszej. Choć Jej Syn mówi, że to jeszcze nie ten czas, ma Ona jakiś klucz do Jego Boskiego synowskiego serca i wie, jak to zrobić, jak to uczynić. Ta nauka płynąca z dzisiejszej Ewangelii jest nam bardzo potrzebna. Potrzebujemy cnoty cierpliwości na wzór Matki Najświętszej w życiu codziennym. Ta cnota jest nam potrzebna najpierw w odniesieniu do Pana Boga. Można się dziwić, jak można potrzebować cierpliwości do Pana Boga, ale ona jest naprawdę potrzebna. Często modlimy się o coś do Pana Boga, a gdy jeszcze tego nie mamy, czasami próbujemy Pana Boga duchowo szantażować. Mówimy: Panie Boże już tyle zrobiłem, tyle wykonałem, a Ty mi jeszcze tej łaski nie dajesz. A Bóg ma swój czas, swoją miarę. Jeśli cierpliwość jest owocem Ducha Świętego, czyli Bożego życia w nas, to ta relacja do Pana Boga - czyli cierpliwość - będzie wspaniałym znakiem naszego pięknego oddania się Jemu. My musimy uwierzyć, że Bóg ma swoją miarę, ma swoje plany, swój czas i On wie, kiedy to ma nastąpić. Jako ludzie głębokiej formacji wiary, czy to w Trzecim Zakonie Franciszkańskim czy jako Apostolat Maryjny, musimy mieć w sobie głębokie przekonanie, że jeśli Ojciec nie daje, to nie dlatego, że nie kocha, że nie chce dać, i nie ma co tupać nogami ani nie można mówić, no jak to, Panie Boże. Cnota cierpliwości jest nam potrzebna w odniesieniu do bliźnich. Potrzebujemy cierpliwości do tych ludzi, którzy są z nami najbliżej, w domu, w rodzinie, we wspólnocie zakonnej i parafialnej. Ileż jest niepotrzebnych grzechów obmowy, oszczerstwa, ponieważ brakuje nam cierpliwości. Cierpliwość potrzebna jest w wychowaniu dziecka, w relacji z wnukami, kiedy chcemy im przekazać wiarę, a okazuje się, że jest inaczej. Ile trzeba mieć cierpliwości, aby to wszystko znieść. Najłatwiej byłoby załamać ręce. Ale trzeba mieć ową Bożą cierpliwość na wzór Matki Najświętszej, modląc się i dając świadectwo wiary, że bliźni ma swój czas i swoją miarę. My też potrzebujemy cierpliwości do samych siebie. Przychodząc do kratek konfesjonału, żalimy się, że chcielibyśmy się pozbyć tego grzechu, że chcielibyśmy inaczej żyć, inaczej realizować swoją miłość do drugiego człowieka, czy do Ojczyzny. Denerwujemy się na samych siebie, patrzymy na siebie z dezaprobatą. Potrzebujemy więc cierpliwości do nas samych. Tak naprawdę, nie znamy ani czasu ani miary, bo one są w rękach Bożych. Tylko ten dobry Ojciec wie, kiedy nastanie ten czas i ta łaska, która zakwitnie w naszym sercu, że to, o co prosimy, o co błagamy, stanie się naszym udziałem.

Musimy też nauczyć się cierpliwości do wielkich znaków czasu. Papież Franciszek mówi nam, że nie żyjemy w epoce zmian, ale mamy do czynienia ze zmianą epoki. Ten świat, który znaliśmy, powoli odchodzi, przemija, a to, co się rodzi, nie jest jeszcze bardzo wyraźne. Przeglądając media, można zauważyć, że to, co było dla nas świętością, przestaje być świętością dla świata. Zmiany następują szybko, ale nie widać jeszcze tego nowego. Ojciec Święty Franciszek zaprasza nas do Bożej cierpliwości, potrzebujemy cierpliwości na wzór Matki Najświętszej, aby widząc, że mija to, co do tej pory było wartością nie tylko dla nas ale i dla świata, zobaczyć, co Bóg w swoim ojcowskim sercu przygotował dla nas. Można obrażać się na to wszystko, co jest wokół nas, można strząsnąć proch i powiedzieć, że odżegnujemy się od tego, ale jeśli Pan tak chciał, abyśmy w tym czasie i w tym miejscu żyli, to znaczy, że potrzebuje nas z naszym świadectwem, że potrzebuje was z waszą formacją, z zaangażowaniem w życie Kościoła. Bóg potrzebuje dzisiaj Apostołów Maryjnych Stowarzyszenia Cudownego Medalika, potrzebuje Trzeciego Zakonu Franciszkańskiego, waszej formacji, waszej modlitwy, aby cierpliwie spoglądać na ten świat, który się rozpoczyna. Co z tego wyniknie, nie potrafię powiedzieć.

Ksiądz biskup zachęcił nas do spoglądanie w przyszłość z ufnością Matki Najświętszej. Mamy nieść światu nadzieję, która płynie z Ewangelii, a którą poznajemy przez formację w naszych wspólnotach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz